poniedziałek, 12 grudnia 2011

Podłaźniczka, Diduch i szczodroki




Kilka wieków temu, zanim Boże Narodzenie stało się świętem komercji i kiczu, ludzie z nadzieją i optymizmem spoglądali w niebo. Widzieli na nim prawdziwego zwycięzcę – Słońce, które począwszy od 22 grudnia znów zdobywało władzę nad ciemnością. Rozpoczynały się Święta Godowe (słowiańskie Boże Narodzenie), trwające do dzisiejszego święta Trzech Króli.
Podczas trwania Godów zaprzestawano wszelkiej pracy fizycznej i spędzano czas na wzajemnych odwiedzinach, przyjmowaniu gości, obdarowywaniu się prezentami i śpiewaniu tradycyjnych, starych pieśni. W każdym domostwie ustawiano Dyducha, czyli skoszony podczas żniw snop pszenicy, owsa lub żyta, reprezentujący duchy przodków. W celu zapewnienia obfitości przyszłorocznych zbiorów ustawiany był kłosem do góry. Belki sufitu zdobiła podłaźniczka, czyli słowiańska choinka, którą robiono z czubka jodły zawieszanej wierzchołkiem w dół. Dekorowano ją jabłkami, orzechami, łańcuchami z główek lnu i opłatkami wycinanymi w rozmaite wzory. Choinka, którą znamy pojawiła się w Polsce dopiero w XIX wieku i jest zwyczajem zaczerpniętym z protestanckich Niemiec.
            W czasie Godów każde domostwo nawiedzane było przez grupy kolędnicze. Podłaźnicy odwiedzali gospodarstwa do końca roku i składali gospodarzom wierszowane życzenia pomyślności i dostatku. Wspólnie śpiewano kolędy i częstowano się nawzajem świątecznymi przysmakami. Do chałup zaglądali też szopkarze, czyli chłopcy z własnoręcznie zrobioną szopką lub kolorową gwiazdą, których wesoły śpiew roznosił się po okolicy. Kolędnicy wystawali pod oknami chaty i czekali na uprzejme zaproszenie gospodarzy. Podobnie jak, nieco bardziej widowiskowe grupy herodów, których przedstawienia miały charakter religijny. Długość przedstawienia i liczba postaci była różna, ale zawsze występował król Herod, żołnierze, Żyd, śmierć i diabeł. Piękne rekwizyty i specjalnie dobrane stroje, sprawiały, że każdy gospodarz chętnie witał w swym progu wiejskich aktorów. Równie chętnie wpuszczano do domostw grupy z maszkarami – turoniem lub niedźwiedziem. Ta grupa kolędników skłonna była do figli i dowcipów. Turoń straszył kobiety i dzieci kłapiąc paszczą i dzwoniąc dzwoneczkiem. Kolędowaniu towarzyszyły tańce i psoty. W Nowy Rok do domów pukali szczodroki - młodzieńcy, którzy nie stronili od napitku, robiący wiele hałasu i wprowadzając atmosferę zabawy.
            Święto Godów było wyjątkowym okresem w roku. Ludzie czekali na nie z utęsknieniem i godnie celebrowali początek nowego życia. Nie było telewizji, błyszczących prezentów, kolejek w sklepach, czerwonego Mikołaja, zbędnych wydatków. Byli bliscy i przyjaciele. I to wystarczyło, by poczuć świąteczną atmosferę. Oby każdy z nas umiał poczuć tą radość w sobie.
Wesołych Godów, Wesołego Bożego Narodzenia. 

2 komentarze:

  1. Bardzo ladna i ogolnie ciekawa strona Internetowa.
    Pozdrowienia.
    Byly mieszkaniec Lek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis, szukałam właśnie czegoś ciekawego o podłaźniczkach, aby się podzielić informacjami z przyjaciółmi na portalu społecznościowym - razem bawimy się w rekonstrukcję życia Słowian z X wieku, więc wszystko, co z tym związane, jest dla nas interesujące, a Pani opis bardzo mi się spodobał (szczególnie początek), więc umieściłam do niego link na swoim profilu. Jeżeli nie życzy sobie Pani, abym rozpowszechniała link do Pani bloga, proszę o informację, wówczas go usunę. Zapraszam także na moją stronę internetową www.rystykalna.netgaleria.pl Myślę, że mamy wspólne zainteresowanie - decoupage,a tam poświeciłam temu tematowi podstronę. Jest tam też parę informacji o naszych meblach z litego drewna, rekonstrukcji historycznej, ekologii, zwierzętach i sporo zdjęć z wiejskich plenerów. Pozdrawiam i życzę Spokojnych Świąt oraz realizacji swoich pasji w Nowym Roku! Anetta

    OdpowiedzUsuń