Kilka
wieków temu, zanim Boże Narodzenie stało się świętem komercji i kiczu, ludzie z
nadzieją i optymizmem spoglądali w niebo. Widzieli na nim prawdziwego zwycięzcę
– Słońce, które począwszy od 22 grudnia znów zdobywało władzę nad ciemnością.
Rozpoczynały się Święta Godowe (słowiańskie Boże Narodzenie), trwające do
dzisiejszego święta Trzech Króli.
Podczas
trwania Godów zaprzestawano wszelkiej pracy fizycznej i spędzano czas na
wzajemnych odwiedzinach, przyjmowaniu gości, obdarowywaniu się prezentami i
śpiewaniu tradycyjnych, starych pieśni. W każdym domostwie ustawiano Dyducha,
czyli skoszony podczas żniw snop pszenicy, owsa lub żyta, reprezentujący duchy
przodków. W celu zapewnienia obfitości przyszłorocznych zbiorów ustawiany był
kłosem do góry. Belki sufitu zdobiła podłaźniczka, czyli
słowiańska choinka, którą robiono z czubka jodły zawieszanej wierzchołkiem w
dół. Dekorowano ją jabłkami, orzechami, łańcuchami z główek lnu i opłatkami
wycinanymi w rozmaite wzory. Choinka, którą znamy pojawiła się w Polsce dopiero
w XIX wieku i jest zwyczajem zaczerpniętym z protestanckich Niemiec.
W czasie Godów każde domostwo
nawiedzane było przez grupy kolędnicze. Podłaźnicy odwiedzali gospodarstwa do
końca roku i składali gospodarzom wierszowane życzenia pomyślności i dostatku.
Wspólnie śpiewano kolędy i częstowano się nawzajem świątecznymi przysmakami. Do
chałup zaglądali też szopkarze, czyli chłopcy z własnoręcznie zrobioną szopką
lub kolorową gwiazdą, których wesoły śpiew roznosił się po okolicy. Kolędnicy
wystawali pod oknami chaty i czekali na uprzejme zaproszenie gospodarzy.
Podobnie jak, nieco bardziej widowiskowe grupy herodów, których przedstawienia
miały charakter religijny. Długość przedstawienia i liczba postaci była różna,
ale zawsze występował król Herod, żołnierze, Żyd, śmierć i diabeł. Piękne
rekwizyty i specjalnie dobrane stroje, sprawiały, że każdy gospodarz chętnie
witał w swym progu wiejskich aktorów. Równie chętnie wpuszczano do domostw
grupy z maszkarami – turoniem lub niedźwiedziem. Ta grupa kolędników skłonna
była do figli i dowcipów. Turoń straszył kobiety i dzieci kłapiąc paszczą i
dzwoniąc dzwoneczkiem. Kolędowaniu towarzyszyły tańce i psoty. W Nowy Rok do
domów pukali szczodroki - młodzieńcy, którzy nie stronili od napitku, robiący
wiele hałasu i wprowadzając atmosferę zabawy.
Święto Godów było wyjątkowym okresem
w roku. Ludzie czekali na nie z utęsknieniem i godnie celebrowali początek
nowego życia. Nie było telewizji, błyszczących prezentów, kolejek w sklepach,
czerwonego Mikołaja, zbędnych wydatków. Byli bliscy i przyjaciele. I to
wystarczyło, by poczuć świąteczną atmosferę. Oby każdy z nas umiał poczuć tą
radość w sobie.
Wesołych Godów, Wesołego Bożego Narodzenia.
Bardzo ladna i ogolnie ciekawa strona Internetowa.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Byly mieszkaniec Lek.
Świetny wpis, szukałam właśnie czegoś ciekawego o podłaźniczkach, aby się podzielić informacjami z przyjaciółmi na portalu społecznościowym - razem bawimy się w rekonstrukcję życia Słowian z X wieku, więc wszystko, co z tym związane, jest dla nas interesujące, a Pani opis bardzo mi się spodobał (szczególnie początek), więc umieściłam do niego link na swoim profilu. Jeżeli nie życzy sobie Pani, abym rozpowszechniała link do Pani bloga, proszę o informację, wówczas go usunę. Zapraszam także na moją stronę internetową www.rystykalna.netgaleria.pl Myślę, że mamy wspólne zainteresowanie - decoupage,a tam poświeciłam temu tematowi podstronę. Jest tam też parę informacji o naszych meblach z litego drewna, rekonstrukcji historycznej, ekologii, zwierzętach i sporo zdjęć z wiejskich plenerów. Pozdrawiam i życzę Spokojnych Świąt oraz realizacji swoich pasji w Nowym Roku! Anetta
OdpowiedzUsuń