wtorek, 21 czerwca 2011

Szkoło, kiedy cię wspominam...

Piętnaście lat temu opuściłam mury mojej podstawówki. Tuż przed komersem, na ostatniej lekcji fizyki z klasą zakopaliśmy w ogródku butelkę z naszymi podpisami, marzeniami i planami na przyszłość. Kapsuła czasu spoczywa gdzieś pod ziemią i czeka na odkrycie przez jej byłych uczniów, a może i archeologów. Ta Szkoła odkryła nas. Teraz pora odkryć jej bogatą historię.

Szkoła podstawowa im. Marii Konopnickiej w Łękach to najmniejsza i zarazem najstarsza (!) szkoła w gminie. Założona została w 1867 roku. Początkowo była placówką jednoklasową. Mieściła się w drewnianym budynku, w jednej izbie. Miała jednego nauczyciela. Dwóch pracowało dopiero od 1911.
W 1882 r. szkoła otrzymała murowany budynek, również jednoizbowy. W 1918 r. szkołę przeniesiono do innego, nowego zakupionego za 16 tysięcy koron budynku. Była to nieuczciwie zlicytowana karczma Żyda Juckiera, którą adoptowano na dwa pomieszczenia szkolne i mieszkanie dla nauczyciela. W każdej klasie znajdowały się czteroosobowe ławki, tablice, umywalnie i spluwaczki. W szkole działał również sklepik, w którym można było zakupić przybory szkolne, nabywane zawsze od polskich katolików i sprzedawane po preferencyjnych cenach uczniom. Ci najbiedniejsi otrzymywali je za darmo.

W okresie międzywojennym działało w Łękach Towarzystwo Szkoły Ludowej, prowadzące bibliotekę. Aktywne było Koło Gospodyń Wiejskich, istniała orkiestra dęta oraz Koło Związku Legionistów, a także Ochotnicza Straż Pożarna.

Nauka rozpoczyna się śpiewem i modlitwą i tak również się kończy. Na przerwy należy dzieci wyprowadzać parami na boisko, gdzie na wyznaczonych im miejscach mają się bawić w różne gry. Dzieci należy przyzwyczajać do grzeczności w domu, na drodze i w szkole i stale je pouczać jak się mają zachowywać wobec starszych. Należy wpajać w dzieci, że cudza własność jest nietykalną - jak również drzewka przy drogach powinny być przez dzieci szanowane i otoczone opieką. Każdego dnia niemal należy przypominać dziatwie, aby się usuwała z drogi licznie przejeżdżającym pojazdom - a surowo karać takie wybryki jak rzucanie za niemi kamieniami lub zabieganie im drogi lub czepianie się ich. Dalej prosi
 p. kierownik o przestrzeganie u dzieci czystości ciała, ubrania, przyborów szkolnych oraz czystości w salach szkolnych, na korytarzu i boisku.[1]

Z zachowanych protokołów Rady Pedagogicznej wynika, że kierownik szkoły (przez długie lata był nim Robert Kolarzyk) angażował się w edukację środowiskową. Prowadził nauki uspołeczniające w oddziałach straży pożarnej, a jedna z nauczycielek angażowała się w działania wiejskich gospodyń. Nauczyciele dokładali wszelkich starań, aby zintegrować środowisko i przekonać rodziców, aby dzieci zamiast pracy na polu mogły uczestniczyć w lekcjach. Nie było to łatwe zadanie. Rokrocznie kilkoro uczniów nie było klasyfikowanych z powodu absencji na lekcjach. Główną przyczyną była praca w rodzinnym gospodarstwie, ale i choroba. Bieda była wszechogarniająca. Nikogo nie dziwił fakt, że dzieci nie mają butów, dlatego w porze jesienno-zimowej nie chodzą na lekcje. Wiejski uczeń wyposażony był bardzo skromnie. Przybory szkolne i kromka chleba na drugie śniadanie noszone były w workach lub płóciennych torbach. Tekturowe tornistry pojawiły się dopiero po II wojnie światowej.
Niezwykle uroczyście obchodzono zakończenie roku szkolnego. Z kroniki szkolnej za lata 1873-1882 wynika, że po nabożeństwie w kościele w Bielanach młodzież wraz z zaproszonymi gośćmi udawała się do izby szkolnej. Budynek szkolny przystrojony był w wieńce i girlandy z drzew iglastych i kwiatów, a droga prowadząca do szkoły ozdobiona była z obu stron gałęziami. Po przemówieniach następowała część artystyczna (deklamacje, śpiew), a następnie odczytanie wyników klasyfikacji i rozdanie nagród w formie obrazków dewocyjnych, medalików, szkaplerzny, książek i przyborów szkolnych. Niejednokrotnie na zakończenie roku odbywały się publiczne egzaminy w obecności księdza, wójta, rodziców i innych mieszkańców wsi. Przed rozpoczęciem i po zakończeniu tego egzaminu przygrywała wiejska kapela i słychać było huk wystrzałów z moździerzy. Po „popisie uczniów” wyprawiano dla całej wsi wspólną zabawę.
W czasie wojny szkołę zamknięto. W nowym budynku naukę wznowiono 12 października 1945 roku. Polityka przesiąkła do dydaktyki. W protokole Rady Pedagogicznej z 28 stycznia 1950 wynika, że w szkole działają liczne koła; Polski Czerwony Krzyż, Spółdzielnia uczniowska, Szkolna Kasa Oszczędności, harcerstwo, Koło Odbudowy Warszawy a także Koło Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Przynależało do niego 40 członków. Młodzież na spotkaniach wysłuchała referatów o następującej treści: „Z.S.R.R. przodującą siłą w walce o pokój”, „Życie i działalność Aleksandra Puszkina”, „Pomoc Z.S.R.R. w odbudowie silnej i suwerennej Polski”, „Działalność i życie Generalissimusa Stalina”. Czas płynął. Szkoła stoi jak stała.
1 września 1988 r. przekroczyłam jej progi po raz pierwszy. Miałam granatowy plecak, prawdziwe pióro z NRD i jarmirki z Czechosłowacji. Byłam bardzo ambitnym uczniem. Wiedziałam, kim jest Jaruzelski i Wałęsa.
Rok później, 4 czerwca 1989 r. odbyły się w szkole pierwsze wolne wybory. Odbywają się tam nadal, bo szkoła w Łękach położona jest w samym centrum wsi. Jest jej sercem.



[1] Z protokołu z konferencji grona pedagogicznego szkoły powszechnej w Łękach, odbytej dnia 2 września 1930r. pod przewodnictwem kierownika szkoły R. Kolarzyka. Obecni: Ks. A. Góralik i nauczycielka H. Kolarzykowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz